W wiosce
rybackiej, w której mieszkam, głównymi gałęźmi gospodarki są rolnictwo oraz
w okresie letnim, na małą skalę, turystyka.
Większość populacji Mytikas oraz okolicznych miejscowości zajmuje się
właśnie hodowlą zwierząt (owce, kozy), łowieniem ryb albo żyje z tego, co znajduje
się na ich ziemiach, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Przez wszystkie
lata które spędziłam tutaj, nauczyłam się żyć rytmem życia tubylców. W ciągu dnia
zdarza mi sie jeszcze zerkać na zegarek, ale pory roku nieświadomie zaczęłam
klasyfikowac względem poszczególnych zjawisk przyrody.
Kwitnięcie migdałowca
jest jednym z nich i według mnie najbardziej spektakularnym. W samym sercu
zimy, kiedy wszystko jest jeszcze martwe, pogoda deszczowa a ludzie pozamykani
w domach, gatunek niepozornego drzewa, które samo wyglądało na wysuszone
jeszcze tydzień temu, nagle pokrywa się niezliczonymi, delikatnymi kwiatami,
zapierającymi dech w piersiach.
Dla mnie jest to
jeden z najpiękniejszych widoków. Nie wiem czy uroda kwitnącego drzewa migdałowca
polega na jego zachwycających kwiatach, czy na momencie, w którym się pojawiają,
jednak jako niecierpliwie zwiastuny nadchodzącej wiosny, dające nadzieję że niedługo
znów wszystko wróci do życia, są fenomenem, który nie pozwala przejsc obok obojętnie.
Migdałowiec oczarował
nie tylko mnie, pojawia się w sztuce, jako symbol piękna, nadziei, porównywany
do panny młodej, której spieszy się do zamążpójścia. Obecny jest w wielu
mitach, bajkach, wierszach, na płótnach. O tym napiszę w następnym poście. Dziś zamieszczam zdjęcia najbardziej
niecierpliwych migdałowców w Mytikas, które zakwitły jako pierwsze kilka dni
temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz